W głośniej walce pomiędzy mięsożercami a roślinożercami potrzebne są kozły ofiarne. Mięsnym wrogiem planety numer jeden stała się wołowina. Do kontrataku postawiono hity w żywności roślinnej: awokado i „mleko” migdałowe.
W tym absurdalnym sporze zatraca się tło problemów związanych z danym produktem spożywczym sprowadzając wszystko do oskarżających nagłówków. Wpływ żywności na środowisko jest złożonym zagadnieniem, a produkty nie podlegają zero-jedynkowej kategoryzacji na „dobre” i „złe”.
Co więcej, stwierdzenie, że dieta wegańska jest przyjazna środowisku, jest sporym uproszczeniem. W tym artykule pokazano, jak wzrost popytu na dany produkt roślinny przyczynia się do masowej i komercyjnej produkcji. W związku z czym troska o środowisko naturalne czy społeczności lokalne schodzi na dalszy plan.
W latach 2011-2016 sprzedaż awokado na rynki zagraniczne wzrosła o 138%. Za 50% światowego eksportu (stan na 2016 rok) odpowiada Meksyk. Głównym kierunkiem eksportu meksykańskich awokado jest USA (75% całkowitego eksportu). Reszta trafia do Europy, Ameryki Środkowej i Chin [1]. Holandia odpowiada za połowę importu awokado do Europy, które następnie eksportuje. Powoduje to, że jest drugim co do wielkości eksporterem awokado na świecie, mimo że kraj ten nie produkuje awokado [2]. Trzecim i czwartym światowym eksporterem awokado jest kolejno Peru i Chile. Kraje te eksportują głównie do Holandii (Peru – 41% a Chile – 39% całkowitego eksportu w 2016 roku) [1].
W ostatnich latach nastąpił gwałtowny wzrost importu awokado do Chin. W 2017 roku Chiny zaimportowały ponad 32 tys. ton awokado (o 22% więcej niż rok wcześniej, a o 50% niż dwa lata wcześniej). Równo 50% chińskiego importu w 2017 roku pochodziła z Chile, w dalszej kolejności z Meksyku i Peru [3].
Meksykańskie biuro federalnego pełnomocnika ds. Ochrony środowiska (PROFEPA) oświadczyło, że
od 30 do 40 procent rocznych strat lasów w stanie Michoacán jest spowodowanych (nielegalnym) sadzaniem awokado [4].
To około 6 000 do 8 000 hektarów rocznie (stan ma już około 150 000 hektarów sadów). Każdego roku około 20 000 hektarów gruntów leśnych jest przekształcanych na cele rolnicze. Co związane jest obok produkcji awokado z uprawą jagód, brzoskwiń i hodowlą bydła w tym stanie [4]. 8 z 10 awokado meksykańskich jest uprawianych w Michoacán. Codziennie do produkcji awokado zużywa się około 9,5 mld litrów wody. Wymaga to wydobycia ogromnej jej ilości z warstw wodonośnych Michoacán [5].
Szacuje się, że jeden hektar ze 156 drzewami awokado pochłania 1,6 razy więcej wody niż jeden hektar lasu z 677 drzewami [5]. Średnio do wyprodukowania jednego awokado potrzeba ok. 70 litrów wody z systemów nawadniających (dla porównania dla jednej pomarańczy ok. 22 litry) [6]. Z badania przeprowadzonego przez Carbon Footprint Ltd wynika, że ślad emisji małej paczki dwóch awokado wynosi 846,36 g CO2 (czyli prawie dwukrotnie więcej niż jednego kilograma bananów) [5].
Główna część chilijskiego awokado przeznaczonego na eksport (60%) pochodzi z prowincji Petroca [6]. W wyniku nasilających się susz i nawadniania awokado lokalne źródła wody wyschły i region ten zmaga się z poważnymi niedoborami wody. Hodowla awokado wymaga zatem szczególnie dużej ilości wody na tym suchym obszarze [7].
Lokalni mieszkańcy i mali hodowcy awokado za niedobór wody w regionie obwiniają pojawienie się dużych, komercyjnych firm uprawiających awokado od ponad dziesięciu lat. Wielu mieszkańców prowincji Petroca polega na wodzie dostarczanej przez ciężarówki dwa razy w tygodniu, podczas gdy na ich oczach uprawiane jest awokado pochłaniające ogromne ilości wody [7]. Więcej o tym problemie można przeczytać >tutaj<.
W Meksyku w produkcji awokado przodują kartele, w Chile duże firmy „odbierające” wodę lokalnym mieszkańcom. W Kolumbii, gdzie rozkwita eksport awokado również lokalni rolnicy są odsuwani od możliwości sprzedaży swoich upraw poza granice kraju i w konsekwencji zubożani. Awokado było od dawna uprawiane w regionie Santander przez drobnych rolników. Po wzroście globalnego popytu zostali oni odcięci od źródła dochodu. Stało się tak, ponieważ produkcja awokado została zorientowana na eksport. Jednocześnie pożądane stały się jednorodne owoce oraz konkretna odmiana awokado – haas [8]. Te kryteria wykluczyły lokalnych producentów na rzecz dużych firm. O problemie lokalnych rolników w Kolumbii można więcej poczytać w tym artykule.
Większość awokado eksportowane do Europy transportowane jest statkami. Stąd emisje owocu z transportu nie są najistotniejszym problemem, bo awokado nie przylatuje zza oceanu (wbrew temu co wiele osób pisze), tylko przypływa. Skrzynie z chilijskim awokado są transportowane z plantacji ciężarówkami do portów. Łodzie przepływają najpierw wzdłuż Peru, Ekwadoru i Kolumbii, zasilając te kraje w awokado. Po przekroczeniu Kanału Panamskiego kierują się do europejskich portów (głównie do Algierii i Rotterdamu). Podróż przez ocean trwa trzy tygodnie. Awokado nie psuje się dzięki temu, że znajduje się w chłodzonych komórkach (jest konserwowane w temperaturze 5oC). W europejskich portach owoce można przechowywać 4 – 7 dni w podgrzewanych komórkach. Proces dojrzewania można sztucznie przyspieszyć poprzez stosowanie etylenu, wnikającego w tkankę owocu. Odpowiednio „przygotowane” awokado jest rozwożone ciężarówkami po kontynencie do sklepów [9].
Jak widać sam „problem awokado” jest złożony. Nie każde awokado ma tak samo negatywny wpływ na środowisko. Z drugiej strony rezygnacja z meksykańskiego awokado (wytykanego jako „najgorsze”) na rzecz innego nie powoduje automatycznie, że jest ekologiczne. Osobną kwestią jest sama jakość spożywanego przez nas owocu (nie jest to u nas coś „prosto z drzewa”).
Jeżeli chodzi o import awokado z takich krajów, jak omawiany Meksyk i Chile to w 2016 roku wyniósł on kolejno 1% oraz 3%. Awokado sprowadzane jest do Polski również m.in. z Peru (11%) i Holandii (5%). Przy czym należy pamiętać, że Holandia nie ma swojego awokado. Chociaż Holandia w głównej mierze importuje awokado z Peru i Chile to tego meksykańskiego importują tyle, że spokojnie wystarczyłoby na cały eksport do Polski [11]. Nie dotarłam jednak do danych skąd pochodzą te importowane z Holandii do Polski. Inną kwestią jest samo oznaczanie owoców i warzyw w sklepach o czym można poczytać np. >tutaj<.
Faktem jest, że napój migdałowy ma mniejszy ślad węglowy w porównaniu z mlekiem krowim. Migdałów nie trzeba też „karmić” ogromną ilością paszy. Jednak podobnie jak w przypadku awokado gwałtowny wzrost popytu pociągnął za sobą komercyjną i masową produkcję.
Według raportu Nielsena z 2018 roku sprzedaż „mleka” migdałowego w samym USA wzrosła o 250% w ciągu ostatnich pięciu lat (ponad czterokrotnie więcej niż jakiekolwiek inne „mleko” roślinne) [13].
Do wyprodukowania jedynie 16 migdałów potrzeba około 57 litrów wody. W Kalifornii produkuje się ponad dwa miliardy migdałów rocznie. Większość migdałów uprawia się w południowej części doliny (w Dolinie San Joaquin) [14].
W celu nawadniania sadów odwiercane są nowe studnie. Może mieć to negatywne długoterminowe skutki dla Kalifornii i jej mieszkańców, którzy polegają na wodach gruntowych jako źródło wody pitnej [14].
Poza tym, że w Dolinie San Joaquin występują susze to wg WHO dolina posiada najgorszą jakoś powietrza w całych Stanach Zjednoczonych (stan na 2016 rok). Stanowi to poważne zagrożenie dla zdrowia mieszkańców, a szczególnie dla ludzi pracujących na polach uprawnych [13].
Kolejnym problemem tych terenów jest ogromna ilość pestycydów stosowanych przy uprawie migdałów. Podstawowym stosowanym pestycydem na dużą skalę jest herbicyd na bazie glifosatu. Wykazano, że jest on śmiertelny dla pszczół [13].
W Dolinie Kalifornijskiej zginęło 50 miliardów pszczół w ciągu kilku miesięcy zimą na przełomie 2018 i 2019. To ponad jedna trzecia komercyjnych kolonii pszczół w USA [13].
Komercyjne pszczoły miodne są uważane przez Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych za zwierzęta hodowlane ze względu na istotny wkład w produkcję żywności. Zagrożeniem dla pszczół są nie tylko pestycydy, ale także ich koncentracja w jednym regionie geograficznym. Pszczoły dobrze się rozwijają w zróżnicowanym biologicznie krajobrazie, a nie w monokulturze. Co więcej, zapylanie migdałów wiąże się z wybudzaniem owadów z zimowego spoczynku o około 1 – 2 miesiące wcześniej niż jest to dla nich naturalne [13].
Przykład awokado czy „mleka” migdałowego powinien być nie tyle szpilką wbijaną weganinowi w celu odparcia ataku wymierzonego w mięso, co dowodem na złożoność problemu wpływu żywności na środowisko. Co więcej, te dwa produkty unaoczniają jak zgubny jest przesadny popyt na dany produkt roślinny. Popyt napędza produkcję, a chęć zysku zaczyna przyćmiewać wszystko inne. Dlatego warto zachowywać umiar i nie ulegać żywieniowym modom.
Od stycznia 2023 roku trwają protesty rolników w całej Polsce i innych europejskich krajach. Polscy…
Średnia temperatura na Ziemi niebezpiecznie zbliża się do osiągnięcia wzrostu o 1,5°C względem epoki przedprzemysłowej.…
ESG to skrót, na który składają się pierwsze litery trzech kwestii: środowiskowych (ang. Environmental), społecznych…
CBD COP15, który miał się odbyć w październiku 2020 roku w Kunming (Chiny), był z…
W dniach 6 - 20 listopada odbył się COP27. Co roku wielu zastanawia się nad…
Mówiąc „zieleń miejska” zazwyczaj ma się przed oczami zadrzewione parki. Dyskusje o zwiększaniu i właściwym…