Zmiany klimatu zwiększają częstotliwość, intensywność i rozmiary katastrof. Ich ryzyko mogą zmniejszyć rozwiązania oparte na przyrodzie – lasy, tereny podmokłe, rafy koralowe [1]. Natura od zawsze adoptowała się do zmian i szukała optymalnych rozwiązań na co dzień i w warunkach podwyższonego ryzyka. Obecnie wszystko stara się naprawiać lub kontrolować technologią i pomysłami inżynierów. Mimo że często najlepsze co można zrobić to pozwolić „działać” przyrodzie. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie rzek, którym nie służy ani regulowanie ich koryta, ani stawianie na nich tam czy zalewanie doliny, przez którą biegną, na zbiornik retencyjny.
Przyroda może być opłacalnym rozwiązaniem zmniejszającym ryzyko katastrof
„Katastrofy nie są spowodowane przez same wydarzenia ekstremalne, ale mają miejsce, gdy zdolność społeczeństwa do radzenia sobie z ekstremalnym wydarzeniem jest przeciążona lub źle zarządzana. Z tych powodów termin „klęska żywiołowa” jest obecnie uważany za mylący.” [2]
Zmiany klimatu nasilają intensywność i rozmiary katastrof. W konsekwencji wzrasta liczba ofiar śmiertelnych i rannych oraz zwiększają się straty ekonomiczne. Kluczem jest zrozumienie, że zamiast kontrolować naturę, należy z nią współpracować. Skalę katastrof można zmniejszyć łącząc planowanie zagospodarowania przestrzennego uwzględniające ryzyko z zarządzaniem ekosystemem i inżynierią lądową. [2]
„Zdegradowane ekosystemy zmniejszają odporność społeczności na zrównoważony rozwój, a także gotowość na wypadek katastrof i odbudowę.” [2]
Zdrowe i zróżnicowane ekosystemy mają wyższą odporność na ekstremalne zjawiska pogodowe. W przypadku nienaruszonych ekosystemów istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że zostaną one zniszczone w wyniku ekstremalnych zjawisk. Poza tym prawdopodobieństwo odbudowy takich ekosystemów jest większe. W związku z tym konieczne jest inwestowanie w przyrodę i jej ochronę. [2]
Rozwiązania oparte na przyrodzie
„Ekosystemy, takie jak tereny podmokłe, lasy i systemy przybrzeżne, mogą zapewnić opłacalne naturalne bufory chroniące przed zagrożeniami i skutkami zmiany klimatu.” [2]
Regulacja wód powodziowych
Mokradła i torfowiska mogą pomóc w regulowaniu powodzi, ponieważ zapewniają miejsce do magazynowania wód powodziowych. Natomiast roślinność i związana z nią struktura gleby w lokalnych wododziałach reguluje dopływ wód opadowych do strumieni i rzek. Przykład ze świata? Mokradła Muthurajawela na Sri Lance (o powierzchni ok. 3 100 hektarów) stanowią ważny element lokalnej ochrony przeciwpowodziowej. Tereny podmokłe buforują i regulują odprowadzanie wód powodziowych do morza. Roczną wartość tej usługi ekosystemowej oszacowano (w 2004 roku) na ponad 5 mln dolarów. [2]
Zmniejszenie ryzyka osuwisk, lawin i obrywów skalnych
Lasy i inna roślinność pomagają stabilizować zbocza. Wykazano, że wzdłuż niektórych dróg lasy mogą znacznie zmniejszyć występujące dla nich zagrożenie osuwiskami. Przykład ze świata? W Alpach Szwajcarskich zarządzanie lasami ochronnymi jest od 5 do 10 razy tańsza niż budowa i utrzymanie technicznych zabezpieczeń. [2]
Ochrona przed falami sztormowymi i silnymi wiatrami
Ważną rolę w ograniczaniu szkód powodziowych podczas sztormów przybrzeżnych odgrywają w szczególności wydmy ustabilizowane przez roślinność, rafy koralowe, laguny, słone bagna i namorzyny. Stanowią swego rodzaju bufory chroniące przez zagrożeniem. Warto podkreślić, że najskuteczniejsze są nienaruszone ekosystemy przybrzeżne. Natomiast roślinność, w szczególności w postaci zwartych pasów, zapewnia osłonę przed silnym wiatrem czy zamieciami śnieżnymi i burzami pisakowymi. [1] [2]
Przeciwdziałanie suszy i pustynnieniu
Pasy zieleni z drzew czy krzewów pomagają utrzymać glebową materię organiczną, właściwą strukturę gleby oraz zatrzymywać wodę w glebie. Co więcej, drzewa zapewniają cień, dzięki czemu obniża się temperatura gruntu i co za tym idzie parowanie wysuszające glebę. Między innymi z tych powodów powinno się stosować pasy zieleni na polach uprawnych. [2]
Ludziom czasem się wydaje, że inżynieria lądowa jest mądrzejsza od natury
Na całym świecie zdarzają się przypadki inwestowania w rozwiązania zaproponowane przez człowieka, które nie tylko zaprzeczają temu co „wypracowała” przyroda, ale często i niszczą ekosystemy. Widoczne jest to szczególnie przy rozwiązaniach dotyczących rzek, które z założenia mają pomagać w walce z powodzią czy suszą, a w praktyce przynoszą więcej szkód niż pożytku. Zostało to już zauważone przez Komisję Europejską, która apeluje o przywrócenie co najmniej 25 tys. km rzek w UE do stanu charakterystycznego dla rzek swobodnie płynących do roku 2030. Jest to jeden z celów unijnej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030 (więcej m.in. o tej strategii w artykule „Utrata bioróżnorodności to także Twój problem”). Europa ma prawdopodobnie jedne z najbardziej pofragmentowanych rzek na świecie. W samej Polsce jest 77 tys. sztucznych barier.
Zbiorniki zaporowe budowane m.in. z chęci przeciwdziałania suszy nie tylko jej nie zapobiegają, ale często i pogłębiają.
„Zbiorniki zaporowe powstają, gdy zbudujemy zaporę w poprzek rzeki. Zatrzymują one wodę w jednym miejscu, zaburzając jej dystrybucję do okolicznych obszarów. Poniżej zbiornika siła erozyjna wody wypłukuje materiał z dna (np. piasek i żwir), obniżając jego poziom. To prowadzi do spadku poziomu wód w rzece, a w rezultacie także wód gruntowych, co powoduje lokalnie susze. (…) Woda w zbiorniku stoi, nie jest niesiona nurtem, a więc nagrzewa się i paruje szybciej niż płynąca woda w rzece. ” Co więcej, stojąca i nagrzewająca się woda jest miejscem zakwitu sinic. [3]
Przykład z Polski? W wyniku przegrodzenia Narwii powstał zbiornik Siemianówka, który od kilku lat zakwita praktycznie co roku [3]. Obecnie jest też głośno o pomyśle zalania fragmentu Doliny Prądnika, czyli o budowie zbiornika retencyjnego na odcinku rzeki Prądnik. Profesor Roman Żurek, hydrobiolog, emerytowany współpracownik Instytutu Ochrony Przyrody PAN uświadamia, że „Sama dolina jest już naturalnym zbiornikiem, który stworzyła sama rzeka. W czasie wezbrań woda wylewała się na dolinę, a zalewanie roślinności pozwalało rybom skorzystać z zatopionych traw do tarła.” Dodaje także: „To nie jest ochrona przed powodzią. To jest program likwidacji polskich rzek, zwiększenia ryzyka powodziowego i osuszania kraju” [4].
Regulowanie koryta rzeki wykonywane w celu przeciwdziałania powodzi wcale jej nie przeciwdziałają, a wręcz potęgują.
„Regulacja rzek najczęściej prowadzi właśnie do przyspieszenia spływu wody, a więc zwiększenia fali powodziowej. Wyprostowana, pogłębiona lub wybetonowana rzeka jest jak rynna, która niesie wodę. Siła fali powodziowej jest większa i płynie ona szybciej niż w naturalnej, krętej rzece, gdzie woda ma szansę się rozlać, spowolnić na meandrach (zakrętach) i roślinnych brzegach (które działają jak gąbka).” Co więcej, przyspieszony spływ wody przyczynia się do lokalnych susz. Woda w takim przypadku szybciej odpływa do morza nie zasilając gruntów i dolin rzecznych [3]. Jedną z głośniejszych inwestycji betonowania koryta rzeki jest regulacja Potoku Młyniska w Zakopanem, która rozpoczęła się w drugiej połowie 2020 roku.
Odrzucanie rozwiązań opartych na przyrodzie jest nieekonomiczne i nieefektywne
„Oczekuje się, że pożary, erozja wietrzna i dotkliwa susza nasilą się na całym świecie w wyniku zmian pogodowych wywołanych zmianami klimatycznymi.” [2]
Poszczególne elementy przyrody mogą zmniejszyć częstotliwość, intensywność i rozmiary katastrof. Zatem nie należy odrzucać rozwiązań opartych na przyrodzie. Co więcej zdegradowane ekosystemy mogą nasilać zmiany klimatu i związane z nimi katastrofy. Przykładowo degradacja lasów i torfowisk, ogranicza zdolność naturalnych systemów do sekwestracji dwutlenku węgla [2]. Widać zatem, że ochrona ekosystemów oraz inwestowanie w zieloną infrastrukturę jest ważne i potrzebne.
[2] Sudmeier-Rieux K. et all, 2013: Environmental guidance note for disaster risk reduction : healthy ecosystems for human security and climate change adaptation. Ecosystem Management Series No. 8, IUCN
https://portals.iucn.org/library/node/10382 [dostęp online]
[3] https://www.wwf.pl/aktualnosci/5-klamstw-ktorych-padles-ofiara
[4] https://oko.press/jurajska-dolina-pradnika-zbiornikiem-retencyjnym-absurdalny-pomysl-wod-polskich/